Czy rynek pracy jest gotowy na przyjęcie uchodźców z Ukrainy? PODCAST PFP
Ponad trzy tygodnie od momentu napadu Rosji na Ukrainę to czas, gdy dyskusja o pomocy humanitarnej zaczyna się przeplatać z dyskusjami o tym, jak pomagać obywatelom Ukrainy w Polsce w poszukiwaniu pracy, zapewnianiu edukacji ich dzieciom oraz godnego miejsca do mieszkania. Rynek pracy jest otwarty na osoby z Ukrainy, ale jest kilka barier, które muszą zostać usunięte, by skala rekrutacji się zwiększyła. Jak mówi Kamil Zieliński, ekspert rynku pracy, a jednocześnie przedstawiciel Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej w Szczecinie bardzo często przedsiębiorcy czują niepewność, bo nie wiedzą czy uchodźcy wojenni zostaną w Szczecinie na dłużej czy planują powrót do swojej ojczyzny. To determinuje chęć zatrudniania takich osób np. w handlu, turystyce czy budownictwie.
Gościem podcastu Polskiej Fundacji Przedsiębiorczości jest Kamil Zieliński. Rozmawiał Michał Kaczmarek. Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy na naszym kanale YouTube (klik)
Ekspert przyznał wprost, że w tym momencie nie ma jeszcze takiej sytuacji, by pracodawcy „bili się” o osoby z Ukrainy. Problemem może być bariera językowa, niepewność czy tacy pracownicy zostaną w Polsce i ogólnie kłopotliwa sytuacja związana z niepewnością wynikającą z funkcjonowania w czasie wojennym. Kamil Zieliński przyznał, że obecne zachowanie przedsiębiorców trochę przypomina stan zawieszenia na początku fali COVID-19.
- Miejsc pracy nie jest tak dużo jak mogłoby się wydawać. Część fert pracy jest skierowana typowo do mężczyzn np. budownictwo czy przemysł. Spodziewamy się, że wiele firm „rozrusza” się dopiero w kwietniu lub maju np. sektor turystyczny czy gastronomiczny – mówi Kamil Zieliński. – Obraz obecnej sytuacji jest podobny do pandemii, choć oczywiście przyczyna jest inna. Niepokój przedsiębiorców jest duży. Muszą oni sobie odpowiedzieć na pytanie: czy jestem gotowy na zmiany kadrowe w firmie? To mogą być pracownicy zatrudnieni na pełny etat, muszą nauczyć się języka, przepracować traumę wywołaną zmianę miejsca życia. Moim zdaniem będzie mieć miejsce także spora feminizacja męskich zawodów. Nie zdziwię się jeżeli w transporcie czy przemyśle niebawem pracować będzie więcej kobiet. One sobie świetnie radzą z pracami manualnymi, gdzie wymagana jest duża dokładność. Jestem pewien, że tutaj będzie duża zmiana w nastawieniu przedsiębiorców i pracowników – mówi Kamil Zieliński.
Trudno jeszcze oceniać ile osób z Ukrainy trafi na rynek pracy. Za wcześnie na analizy biorąc pod uwagę dużą dynamikę sytuacji wojennej. – Pomorze Zachodnie jest mocno oddalone od Ukrainy, a inne kraje europejskie też są zainteresowane pracownikami i osobami, które uciekają z Ukrainy. Marzy mi się żeby nasza gospodarka wykorzystała potencjał osób, które przyjechały z Ukrainy. Jesteśmy bardzo solidarni, bardzo gościnni. Wszystkim za to wsparcie serdecznie dziękuje – mówi Kamil Zieliński.